Od najmłodszych lat są nam wpajane nawyki dotyczące higieny osobistej. Jesteśmy uczeni sumiennego mycia dłoni, zwłaszcza po wizycie w toalecie. Wiemy, że powinniśmy to robić, ale czy mamy świadomość dlaczego jest to tak ważne? Historia tego jak ludzie uczyli się korzystać z toalety i jak ewoluowały miejsca, gdzie król chodzi piechotą łączy się z naszym poznawaniem świata drobnoustrojów chorobotwórczych. Zobaczmy jak uczyliśmy się z nimi walczyć.
Toalety w starożytności rozwijały się całkiem obiecująco. Cywilizacje Babilonu, Egiptu, Chin i basenu Morza Śródziemnego wykształciły własne systemy sanitarne. Choć w odniesieniu do współczesnych standardów były to w większości miejsca o charakterze zdecydowanie publicznym, to możemy uznać, że starożytne ubikacje reprezentowały wysoki poziom higieny. Ramię w ramię, a nawet twarzą w twarz mogło w niektórych przypadkach korzystać z toalety nawet pięćdziesiąt osób na raz. Niestety ani akwedukty i szalety miejskie − dziedzictwo Cesarstwa Rzymskiego, ani rozwiązania kreteńskie nie przyjęły się w średniowieczu, które dosłownie brodziło w ekskrementach i brudzie.
Potrzeby załatwiane od ręki
Na stulecia higiena została zepchnięta na daleki plan, a wiedza medyczna opierała się głównie o religię. Wierzono na przykład, że kąpiel jest szkodliwa dla zdrowia, a choroby to efekt poczynań szatana lub kara za grzechy. Wszechobecny brud, insekty i gryzonie, czy zatruta fekaliami woda były poza kręgiem podejrzeń. Fortece były otoczone fosami pełnymi ścieków. Standardem były nocniki noszone wraz z zawartością, jako rodzaj amunicji lub opróżniane przez okno wprost na głowy przechodniów, ewentualnie załatwianie potrzeb dokładnie w miejscu, w którym się stało. Królowie prowadzili negocjacje i przyjmowali petentów w trakcie…, dworzanie korzystali z palenisk kominków lub chowali się za zasłoną, panie dzięki ciężkim stelażom sukien mogły jedynie przystanąć, by załatwić potrzebę. Wykusze lub wieże ustępowe stanowiły element obrony zamków krzyżackich, a nieczystości spadały wprost do otaczających twierdze fos. Trujące wyziewy, skażona woda i kompletny brak higieny przyczyniały się do kolejnych dziesiątkujących Europę epidemii, które rozprzestrzeniały się z niesamowitą prędkością zwłaszcza w gęsto zaludnionych, brudnych miastach.
Zaczynamy spłukiwać
Światełkiem w sanitarnych mrokach była zaprojektowana przez angielskiego poetę Johna Harringtona pierwsza toaleta pozwalająca na spuszczanie wody. Wynalazek, który zbudowano dla Elżbiety I, jednak zbytnio wyprzedzał swoje czasy. Nie został upowszechniony pod koniec XVI wieku głównie przez brak odpowiedniej infrastruktury. Sytuacja sanitarna zaczęła poprawiać się w półtora wieku później. W 1738 r. John F. Brondel opracował własny model toalety z opcją spłukiwania wody, a dwadzieścia lat później powstało kolanko − hydrauliczny wynalazek szkockiego zegarmistrza Alexandra Cummingsa – które uwolniło ludzkość od nieprzyjemnego zapachu wydobywającego się z toalety. Popularyzatorem posiadania prywatnych ubikacji w domach był Thomas Crapper, który udoskonalił działanie muszli klozetowej w czasach, kiedy zwykłe osoby korzystały ze wspólnych toalet. Pierwsze szalety publiczne postawiono na początku XIX wieku w Paryżu, w roku 1820 w Berlinie, a 31 lat później w stolicy Anglii. Kształt toalet ewoluuje od tamtej pory szybko i w wielu kierunkach, powstają pierwsze toalety w szkołach i szpitalach.
Dobre i złe zarazki
Był to okres, kiedy medycy zaczęli dostrzegać związek pomiędzy pojawianiem się zachorowań, a zwyczajami mieszkańców miast i nieczystościami spływającymi ulicami. Lata 80. XIX wieku przyniosły wiele odkryć i opracowań, które zmieniły spojrzenie na drobnoustroje chorobotwórcze. W latach 40. węgierski lekarz Ignaz Semmelweis dostrzegł zależność pomiędzy niemyciem rąk przez lekarzy i zakażeniami wśród badanych przez nich pacjentek. Te spostrzeżenia i wprowadzona przez niego w szpitalu położniczym dezynfekcja rąk spowodowała radykalne zmniejszenie śmiertelności kobiet na gorączkę połogową. W styczniu i lutym 1849 roku po raz pierwszy na oddziale nie zmarła żadna pacjentka. Semmelweis zapoczątkował niszczenie drobnoustrojów poprzez odkażanie i stworzył podwaliny antyseptyki. Niedługo później Robert Koch i Louis Pasteur stworzyli teorię, że choroby są wywoływane przez drobnoustroje. Powstały tzw. postulaty Kocha, pozwalające sprawdzić związek między mikroorganizmami a daną chorobą. Filtr o porach mniejszych niż wielkość bakterii Charles’a Chamberlanda i badania prowadzone przez Dmitrija Iwanowskiego przyczyniły się do odkrycia wirusów przez holenderskiego botanika i mikrobiologa Martinusa Beijerincka. Uznawany dziś za twórcę wirusologii Beijerinck nazwał odkryty przez siebie czynnik chorobotwórczy contagium vivum fluidum − żywym płynnym zarazkiem.
Co niesie uścisk dłoni
Dziś wiemy, że w jelicie grubym człowieka funkcjonuje jedno z najbardziej bioróżnorodnych środowisk pod względem składu mikroorganizmów. Ich liczba może sięgać nawet 1012 komórek na gram zawartości treści jelitowej, a bakterie występujące w jelicie grubym mogą przynależeć do kilkuset gatunków. Mikroby pochodzące z jelita stanowią 25% nawet do 54% masy stolca. Wśród zakaźnych patogenów, które może przenosić ludzki kał naukowcy wymieniają m.in. odpowiedzialne za ostre biegunki − bakterie Campylobacter, E. coli − wywołuje przejściowe objawy zatrucia tzw. “brzuch podróżnika”, salmonellę, rotawirusa czy wirus zapalenia wątroby typu A. Obecnie większość infekcji jelitowych jest spowodowana spożyciem drobnoustrojów przeniesionych z zanieczyszczonych rąk. Patogeny z brudnych dłoni zwiększają też ryzyko zachorowania na grypę, infekcje oddechowe, gronkowca, bąblowicę i owsicę, dlatego tym bardziej przeraża fakt, że co drugi mężczyzna i co czwarta kobieta w Polsce nie myje rąk po wyjściu z toalety. Ewentualnie myje je za krótko. A wystarczy 15 sekund mycia rąk wodą z mydłem, by zredukować liczbę bakterii o około 90% — drugie tyle usuwa drobnoustroje całkowicie.
Co mówią ścieki
Choć jest to temat kontrowersyjny ze względu na ochronę prywatności, badania ścieków to tańszy – w porównaniu do konwencjonalnego − rodzaj nadzoru epidemiologicznego. Ten sposób testowania pozwala monitorować m.in. obecność antybiotykoodpornych drobnoustrojów, wskaźniki zdrowotne dotyczące chorób cywilizacyjnych takich jak cukrzyca czy otyłość. Naukowcy dostrzegają możliwość na łatwiejsze wykrywanie ognisk wirusów dzięki epidemiologii ścieków. Próbki z oczyszczalni ścieków mogłyby ułatwić lokalizację ognisk epidemii i pomóc oszacować przybliżoną liczbę zarażonych. Jak pokazał przykład epidemii polio z Izraela z lat 2013–2014, badanie ścieków może ujawnić nieuchwytny klinicznie wzrost zachorowań. Rosnące stężenie wirusa poprzedzające wystąpienie objawów klinicznych, daje opiece medycznej czas na przygotowania.
P.S. − Polskie sanitariaty
Polskim akcentem w dziedzinie postępu sanitarnego były “sławojki”. W okresie przed II wojną światową − kiedy mieszkańcy wsi mieli w zwyczaju załatwiać swoje potrzeby za stodołą − minister spraw wewnętrznych i lekarz Felicjan Sławoj−Składkowski dokładał starań, by upowszechnić zwyczaj stawiania drewnianych latryn i utrzymywania ich w czystości. Mimo że działania generała, który odpowiadał za cały sanitariat Wojska Polskiego uczyniły go obiektem kpin, to istotnie poprawiły ogólnokrajowe podejście do kwestii higieny. Jego starania przyczyniły się do wyposażenia w urządzenia sanitarne 80% domów w miastach i 60% na wsiach.
Mycie dłoni po wyjściu z toalety, po powrocie do domu, przed rozpoczęciem posiłku to najprostszy rodzaj profilaktyki. Tak zwyczajna czynność − jeśli poświęcisz jej pół minuty − zmniejsza ryzyko wystąpienia chorób biegunkowych o połowę i ogranicza o jedną trzecią liczbę zakażeń dróg oddechowych. Proste nawyki higieniczne są naszą podstawową ochroną przed naprawdę groźnymi dla zdrowia drobnoustrojami.