Dziś mycie rąk jest czynnością bardzo powszechną. Aż trudno sobie wyobrazić, że jeszcze w połowie XIX wieku lekarze przed operacją nie odkażali dłoni. Kto odkrył znaczenie wody i mydła, jaki miało to wpływ na życie tysięcy ludzi i co zmieniło się od tego czasu?
Związek między myciem rąk a zdrowiem po raz pierwszy został dostrzeżony dwa wieki temu. Wcześniej nikt nie kojarzył, że zatrucie, biegunka, cholera czy skomplikowane powikłania pooperacyjne, prowadzące nawet do śmierci mogą być efektem braku wykonywania tak prostej czynności.
Początki
Ignaz Semmelweis nazywany jest ojcem antyseptyki i to właśnie jemu zawdzięcza się zwrócenie uwagi na potrzebę odkażania rąk przed wykonywaniem badań i zabiegów medycznych. Dzięki jego spostrzeżeniu i wprowadzeniu nowych praktyk liczba zgonów na oddziale położniczym, na którym pracował spadła o połowę. Tym samym udowodnił, że mycie rąk może zapobiec infekcji, jednak nie udało mu się upowszechnić tego nawyku. Jego pogląd uznano za fanaberię, a nie naukowy fakt. Lekarze nadal uważali, że gorączka popołogowa uzależniona jest od czynników atmosferycznych, czy innych absurdalnych powodów niezwiązanych ze środowiskiem szpitalnym. Nie dopuszczano do siebie myśli, że groźne bakterie i wirusy mogą przenosić na pacjentów sami medycy.
Kilka lat później, najsłynniejsza pielęgniarka świata, Florence Nightingale również zauważyła podobną zależność, przy powstawaniu infekcji. W czasie Wojny Krymskiej, kiedy medycy uważali jeszcze, że zakażenia ran biorą się od nieprzyjemnych zapachów panujących w obozach, ona wdrożyła mycie rąk w szpitalach polowych, co szybko przyniosło pożądane efekty i zauważono spadek liczby infekcji. Jednak podobnie, jak w przypadku Ignaz’a Semmelweis’a jej praktyki również nie zostały upowszechnione. Udało się tego dokonać dopiero Joseph’owi Lister’owi, który opracował system leczenia antyseptycznego, powszechnie wdrożony w latach 80-tych XIX wieku.
Również polski specjalista miał swój wkład w rozwój antyseptyki. Jan Mikulicz-Radecki uznawany jest za jednego z pionierów tej dziedziny, dzięki wprowadzeniu bawełnianych rękawiczek operacyjnych. Prawdopodobnie również on pierwszy stosował bawełniane maski zasłaniające usta i nos, noszące dawniej nazwę „maska Mikulicza”. Z biegiem czasu wprowadzano coraz bardziej restrykcyjne zasady obowiązujące lekarzy, a także środki służące odkażaniu rąk w szpitalach.
O ile antyseptyka, jako dziedzina rozwinęła się dość późno, to higiena rąk była od bardzo dawna obecna w codziennym życiu. Historia mydła, czyli najpowszechniejszego środka czyszczącego jest długa, sięgająca tysięcy lat wstecz i czasów starożytnego Babilonu. Następnie upowszechnili je Rzymianie, Celtowie i Arabowie, którzy również wyznawali kult czystego ciała, a samo mycie rąk istniało przede wszystkim w kontekście ceremonii i praktyk religijnych. Wykonywano je przed złożeniem hołdu bogom lub bóstwom i było ceremonialną częścią każdej wiary. Kapłani zachęcali wyznawców do kąpieli, w ramach oczyszczenia ciała, co stało się przykładem systematycznych praktyk higienicznych. Jednak nie dostrzegali oni jeszcze zależności między myciem ciała, a zdrowiem.
Co przyniósł XX wiek?
Na przestrzeni kolejnych stuleci pojęcie higieny i środków do jej stosowania ewoluowało. Jednak dopiero w XX wieku społeczeństwa z różnych stron świata wprowadziły tą czynność do swojego codziennego życia, jako element troski o własne zdrowie. Potrzebnych było wiele lat, by nauczyć ludzi mycia rąk nie tylko kiedy są one brudne. Bakterie i zarazki nie są widoczne dla gołego oka, tym bardziej próba zmiany tych nawyków nie była i nadal nie jest łatwa. Jednak dzięki odpowiedniej edukacji w tym zakresie, korzyści płynące z mycia rąk są powszechnie znane. Wiemy, że powinniśmy myć ręce przed jedzeniem, po powrocie do domu, szczególnie z miejsca publicznego czy kontakcie ze zwierzętami i wszystkimi przedmiotami, na których występuje wzmożona ilość zarazków. W zasadzie każdy przedmiot to bomba bakteryjna, na której gromadzi się nawet kilkadziesiąt tysięcy drobnoustrojów. Wystarczy dotknąć nieumytymi rękami okolic oczu czy ust i jesteśmy narażeni na ogromne ryzyko infekcji. By zwrócić na to uwagę, Zgromadzenie Ogólne ONZ w 2008 roku ustanowiło 15 października „Światowym Dniem Mycia Rąk”. To święto ma uświadamiać światowemu społeczeństwu, jak duże znaczenie dla ich zdrowia i życia ma mycie rąk, które może uchronić przed zakażeniem wieloma chorobami.
Koniec XX wiek przyniósł również wiele udogodnień w zakresie dodatkowych środków, które pomagają utrzymać odpowiednią higienę, jak spray’e do dezynfekcji rąk, z których można korzystać kiedy nie ma się dostępu do wody i mydła. Produkty te mają działanie bójcze wobec bakterii, drożdżaków, prątków gruźlicy oraz wirusów takich jak: opryszczka, żółtaczka, HIV i wirus Rota wywołującego zakażenie układu pokarmowego.
By uniknąć tego rodzaju zakażeń, ważne jest również, by salony kosmetyczne, fryzjerskie, gabinety dentystyczne i innego rodzaju miejsca świadczące usługi związane z kontaktem ze skórą również zachowywały normy czystości. Obecnie istnieje wiele preparatów, które pozwalają na odpowiednią dezynfekcję. Ważne, by stosować je nawet na najmniejsze urządzenia lub ich części,
a także przedmioty, typu łóżko, czy blat. Środki te stosowane zgodnie zastosowaniem zapobiegają rozprzestrzenianiu się bakterii i wirusów. By ich działanie było skuteczne należy przestrzegać czasu ich działania, a także dopasować odpowiedni preparat do konkretnego typu powierzchni. Dzięki temu staną się one skutecznym środkiem wspierającym zachowanie prawidłowej higieny w trakcie wykonywania usług.
Ważne, by już od najmłodszych lat uczyć dzieci jak prawidłowo myć ręce, szczególnie że są one bardziej podatne na zarazki z powodu braku wystarczającej odporności. Im wcześniej wprowadzimy ten nawyk do ich codzienności, tym większa szansa, że zostanie z nimi przez całe życie.