Grypa Królowa Mutantów”, czyli wszystko, co warto wiedzieć o zwykłej-niezwykłej chorobie #NieDajSieWirusowi

„Grypa Królowa Mutantów”, czyli wszystko, co warto wiedzieć o zwykłej-niezwykłej chorobie #NieDajSieWirusowi

50 milio­nów zmar­łych na tzw. hisz­pan­kę, 2 milio­ny na azja­tyc­ką i ponad milion na Hong Kong. Gry­pa – przy­zwy­cza­je­ni do sta­łej obec­no­ści jej wiru­sa w naszym życiu naj­czę­ściej go lek­ce­wa­ży­my. A jest nie­bez­piecz­ny, ponie­waż mutu­je w nowe, o nie­zna­nej zakaź­no­ści szcze­py, któ­re mogą być znacz­nie bar­dziej nie­bez­piecz­ne, niż te sprzed roku. Nad­cho­dzi jesien­no-zimo­wy sezon, a wraz z nim influ­en­za virus. Poznaj­cie jego historię.

Brzmi groź­nie? Pew­nie nie dla wszyst­kich. Wraz z tego­rocz­ną jesie­nią, obok pan­de­mii koro­na­wi­ru­sa, powra­ca temat gry­py. „Covi­do­wi” scep­ty­cy zwra­ca­ją uwa­gę, że zbie­ra ona co roku bar­dziej śmier­tel­ne żni­wo niż nowy SARS-CoV‑2, a nie jest to nagła­śnia­ne w mediach. Sta­ty­sty­ki mówią jed­nak coś inne­go. W sezo­nie 2019/2020, w wyni­ku powi­kłań pogry­po­wych, zmar­ło 65 osób przy ponad 3,8 milio­na zaka­żeń. Z kolei do 8 wrze­śnia koro­na­wi­ru­sem zaka­zi­ło się w Pol­sce tro­chę ponad 70 tysię­cy osób, a licz­ba zgo­nów wynio­sła 2124. Zarów­no w przy­pad­ku gry­py, jak i Covid-19 są to jed­nak dane nie­do­sza­co­wa­ne, ponie­waż śmierć powo­du­ją w więk­szo­ści przy­pad­ków powi­kła­nia pocho­ro­bo­we i to one czę­sto są wpi­sy­wa­ne w akcie zgo­nu. Według danych Pań­stwo­we­go Zakła­du Higie­ny obec­na pan­de­mia ma widocz­ny spa­dek zacho­ro­wal­no­ści na gry­pę – odno­to­wa­no o 13,2% mniej cho­rych niż w sezo­nie poprzed­nim. Efekt ten jest zwią­za­ny z zale­ca­niem sto­so­wa­nia środ­ków ochro­ny oso­bi­stej tj. zasła­nia­nia nosa i ust, zacho­wy­wa­nia dystan­su spo­łecz­ne­go oraz mycia i dezyn­fek­cji rąk.

Gry­pa w mro­kach dziejów

Przyj­mu­je się, że pierw­sze wzmian­ki o gry­pie pocho­dzą jesz­cze z V p.n.e. od Hipo­kra­te­sa z Kos, uwa­ża­ne­go za ojca medy­cy­ny. Był on zwo­len­ni­kiem teo­rii humo­ral­nej, według któ­rej na funk­cjo­no­wa­nie czło­wie­ka mają wpływ czte­ry rodza­je sub­stan­cji krą­żą­cych w jego cie­le: krew, śluz oraz jasna i ciem­na żółć. Na cho­ro­bę, symp­to­ma­mi przy­po­mi­na­ją­cą gry­pę, zale­cał upusz­cza­nie krwi, picie zio­ło­wych napa­rów (np. z szał­wii lub rumian­ku) i sto­so­wa­nie inhalacji.

Upusz­cza­nie krwi brzmi obec­nie jak szar­la­ta­ne­ria, co w takim razie powie­dzieć o pocho­dze­niu samej nazwy cho­ro­by? Na począt­ku XVI wie­ku Wło­si uży­li do nazwa­nia tej cho­ro­by ter­mi­nu influ­en­za, któ­ry po łaci­nie ozna­cza „wpływ gwiazd”. Dopie­ro jakiś czas póź­niej ucze­ni zosta­wi­li gwiaz­dy w spo­ko­ju i powią­za­li wzrost zapa­dal­no­ści na gry­pę z aurą za oknem, a kon­kret­nie z tem­pe­ra­tu­rą powie­trza. Wirus gry­py został wyizo­lo­wa­ny dopie­ro w 1933 r., choć pierw­szą pan­de­mię tej cho­ro­by odno­to­wa­no już w XVI wie­ku. Mniej wię­cej od XVIII stu­le­cia epi­de­mie i pan­de­mie gry­py poja­wia­ją się co śred­nio 40–60 lat. Skąd ta regularność?

Gry­pa kró­lo­wą mutantów

Nie wszy­scy zda­ją sobie spra­wę z tego, że ist­nie­je kil­ka róż­nych odmian tzw. gry­py sezo­no­wej: Influ­en­za­vi­rus A , Influ­en­za­vi­rus B i Influ­en­za­vi­rus C (wśród nich wyod­ręb­nia się jesz­cze pod­od­mia­ny). Naj­czę­ściej wystę­pu­ją­cym, o naj­więk­szej zdol­no­ści muto­wa­nia jest rodzaj A, któ­ry w ostat­nim sezo­nie gry­po­wym odno­to­wa­no u pra­wie 70% cho­rych. To wła­śnie on ma naj­więk­szy poten­cjał do wywo­ła­nia pan­de­mii. Szcze­py wiru­sa nie­ustan­nie mutu­ją, przez co szcze­pion­ki wyma­ga­ją corocz­ne­go uak­tu­al­nia­nia. Mniej wię­cej co 40–50 lat poja­wia­ją się cał­ko­wi­cie nowe szcze­py Influ­en­za­vi­rus, na któ­re nie mamy odpor­no­ści. W kon­se­kwen­cji ryzy­ko wystą­pie­nia pan­de­mii wzrasta.

Gry­pa zabójcza

I woj­na świa­to­wa pochło­nę­ła 14 milio­nów ofiar. Hisz­pan­ka – w latach 1918–1919 – trzy razy wię­cej, a mówi się, że licz­ba zmar­łych prze­kro­czy­ła 100 milio­nów. W cią­gu dwóch lat trwa­nia pan­de­mii zacho­ro­wa­ło ponad 500 milio­nów. Wyszcze­gól­nio­ne zosta­ły 3 fazy tej cho­ro­by, z cze­go dru­ga i trze­cia były naj­bar­dziej śmier­cio­no­śne. Wirus wywo­ły­wał odoskrze­lo­we zapa­le­nie płuc i w znacz­nej mie­rze dotknął osób mło­dych, w wie­ku 20–40 lat. Dla­cze­go pan­de­mia zebra­ła aż tak duże żni­wo? Jed­nym z powo­dów był brak dostę­pu do anty­bio­ty­ków, któ­rych zasto­so­wa­nie przy cięż­kim zapa­le­niu płuc jest nie­zbęd­ne, a odkry­to je dopie­ro deka­dę póź­niej (Ale­xan­der Fle­ming opra­co­wał peni­cy­li­nę w 1928 r.). Ponad­to powra­ca­ją­cy z woj­ny żoł­nie­rze, wycień­cze­ni wal­ka­mi i gło­dem, a przez to podat­ni na infek­cje, byli dobrym trans­mi­te­rem cho­ro­by. Nie sto­so­wa­no też świa­do­mie sku­tecz­nej dezyn­fek­cji i higie­ny ogra­ni­cza­ją­cej roz­prze­strze­nia­nie się patogenu.

Azjat­ki, młod­sze sio­stry hiszpanki

Nie­ca­łe 50 lat póź­niej poja­wił się kolej­ny szczep gry­py o poten­cja­le wywo­ła­nia pan­de­mii. Mowa o gry­pie azja­tyc­kiej, któ­ra przez pra­wie 3 lata tra­wi­ła Chi­ny, Sin­ga­pur, Hong Kong i USA. Sza­cu­je się, że pochło­nę­ła do dwóch milio­nów ofiar. Muta­cja wiru­sa gry­py azja­tyc­kiej wywo­ła­ła 10 lat póź­niej epi­de­mię gry­py Hong Kong, na któ­rą zmar­ło oko­ło milio­na ludzi. Już w 1977 r. poja­wił się kolej­ny nie­bez­piecz­ny szczep, któ­ry uśmier­cił ponad 700 tysię­cy osób. Epi­de­mia nazwa­na gry­pą rosyj­ską ata­ko­wa­ła głów­nie mło­de orga­ni­zmy, do 23 roku życia. Wirus był muta­cją pato­ge­nu, któ­ry wywo­łał hisz­pan­kę, na szczę­ście muta­cja ta przy­bra­ła łagod­niej­szą for­mę, a star­sze poko­le­nie oka­za­ło się być na nią odpor­ne. Ostat­nią pan­de­micz­ną odsło­ną gry­py była gry­pa świń­ska, zwa­na rów­nież mek­sy­kań­ską, któ­ra poja­wi­ła się w 2009 r. w USA. Pochło­nę­ła ona łącz­nie pra­wie 600 tysię­cy ofiar.

Wirus gry­py wciąż mutu­je, doty­ka nie tyl­ko ludzi, ale i zwie­rzę­ta, co jest groź­ne, ponie­waż to wła­śnie odzwie­rzę­ce muta­cje mają naj­więk­szy poten­cjał do wywo­ła­nia ogól­no­świa­to­wych pandemii.

Gry­pa niedoceniana

Dzię­ki roz­wo­jo­wi nowo­cze­snej medy­cy­ny i udo­sko­na­le­niu lecze­nia kolej­ne pan­de­mie nawet nie zbli­ży­ły się w swo­jej śmier­tel­no­ści do hisz­pan­ki. Roz­wi­nię­te narzę­dzia pozwa­la­ją obec­nie na wyizo­lo­wa­nie wiru­sa w cią­gu trzech mie­się­cy od momen­tu wystą­pie­nia zaka­żeń. W przy­pad­ku hisz­pan­ki pro­ces ten trwał aż 12 lat! Co roku opra­co­wy­wa­ne są szcze­pion­ki na kolej­ne muta­cje wiru­sa, wzra­sta poziom sto­so­wa­nia higie­ny oso­bi­stej, jeste­śmy sil­niej­si i zdrow­si. A jed­nak nie ozna­cza to, że gry­pa prze­sta­je być nie­prze­wi­dy­wal­na i poten­cjal­nie niebezpieczna.

Gry­pa sta­ła się na tyle popu­lar­ną cho­ro­bą, że mało kto jesz­cze pod­cho­dzi do niej poważ­nie. Bo prze­cież „to tyl­ko gry­pa, to tyl­ko prze­zię­bie­nie…”. Trze­ba posta­wić spra­wę jasno. Gry­pa jest cho­ro­bą, któ­ra prze­cho­dzo­na lub nie­do­le­czo­na może odpła­cić się nam za łagod­ne trak­to­wa­nie cio­sem w samo ser­ce. I to dosłow­nie. Do powi­kłań pogry­po­wych nale­żą tak poważ­ne cho­ro­by, jak zapa­le­nie mię­śnia ser­co­we­go, zapa­le­nie mózgu i sep­sa. Nie mówiąc o zapa­le­niu płuc, któ­re rów­nież jest czę­sto baga­te­li­zo­wa­ne, a sta­no­wi 25% wszyst­kich zgo­nów pogry­po­wych. Lewis Car­roll, Dmi­trij Men­de­le­jew, Ber­trand Rus­sell, Guil­lau­me Apol­li­na­ire… to tyl­ko nie­któ­re histo­rycz­ne posta­cie, któ­re zmar­ły w wyni­ku powi­kłań po przej­ściu gry­py. Wirus zazwy­czaj bar­dzo szyb­ko daje znać o swo­jej obec­no­ści — poja­wia się wyso­ka gorącz­ka (powy­żej 39°C), bóle mię­śnio­wo-sta­wo­we, dresz­cze i ogól­ne osła­bie­nie. Stan ten potra­fi utrzy­my­wać się nawet do dwóch tygodni.

Gry­pa a ekonomia 

Może to zabrzmi bru­tal­nie, ale ryzy­ko zgo­nu spo­wo­do­wa­ne­go powi­kła­nia­mi pogry­po­wy­mi nie jest jedy­nym kosz­tem zwią­za­nym z tą cho­ro­bą. Mało kto zda­je sobie spra­wę, że cyklicz­ne wystę­po­wa­nie gry­py w mie­sią­cach jesien­no-zimo­wych to tak napraw­dę rok­rocz­nie powra­ca­ją­ce epi­de­mie. Poza kosz­ta­mi bez­po­śred­ni­mi, czy­li tymi zwią­za­ny­mi z kup­nem lekarstw, wizy­ta­mi u leka­rza, ewen­tu­al­ną hospi­ta­li­za­cją, wystę­pu­ją rów­nież kosz­ty pośred­nie, do któ­rych zali­cza się absen­cję w pra­cy, obni­żo­ną wydaj­ność, cza­sa­mi sta­łą już nie­zdol­ność do pra­cy albo śmierć.

Z rapor­tu z 2012 r. odno­śnie kosz­tów pośred­nich w pol­skim sys­te­mie ochro­ny zdro­wia spo­rzą­dzo­nym przez fir­mę dorad­czą Ernst&Young wyni­ka, że w roku uka­za­nia się rapor­tu łącz­na licz­ba dni absen­cji spo­wo­do­wa­nych zacho­ro­wa­niem na gry­pę wynio­sła 1 620 343, co daje łącz­nie 6481 lat robo­czych! Rocz­ny koszt pośred­ni absen­cji to aż 431 069 470,28 zło­tych. E&Y zwra­ca rów­nież uwa­gę na koszt tzw. pre­zen­te­izmu, czy­li obec­no­ści w pra­cy pomi­mo złe­go samo­po­czu­cia. Choć wyda­je nam się, że w ten spo­sób nie przy­no­si­my szko­dy pra­co­daw­cy, jest wręcz odwrot­nie. Niż­sza wydaj­ność i jakość wyko­ny­wa­nych obo­wiąz­ków spra­wia­ją, że rocz­ne kosz­ty spo­wo­do­wa­ne pre­zen­te­izmem się­ga­ją ponad 205 mln zło­tych. Pod­su­mo­wu­jąc wszyst­kie kosz­ty pośred­nie, w któ­re wli­cza się nie­obec­ność, pre­zen­te­izm, nie­for­mal­ną opie­kę nad cho­rym człon­kiem rodzi­ny, trwa­łą lub okre­so­wą nie­zdol­ność do pra­cy i zgo­ny, w ska­li roku 2012 łącz­ne kosz­ty pośred­nie wynio­sły pra­wie 800 mln złotych!

Gry­pa w tarapatach

Szcze­pion­ka na gry­pę zosta­ła opra­co­wa­na w cią­gu paru lat po wyizo­lo­wa­niu wiru­sa w 1937 r. Czte­ry lata póź­niej pierw­szy raz zasto­so­wa­no ją u ludzi, w pierw­szej kolej­no­ści u żoł­nie­rzy. Ostat­nie bada­nia poka­zu­ją, że szcze­pie­nie prze­ciw gry­pie zmniej­sza ryzy­ko zacho­ro­wa­nia o 40–60% wśród całej popu­la­cji w sezo­nach, w któ­rych więk­szość krą­żą­cych wiru­sów gry­py jest dobrze dopa­so­wa­na do szcze­pion­ki prze­ciw gry­pie. Pomi­mo bez­pro­ble­mo­we­go dostę­pu do szcze­pio­nek, w sezo­nie 2019/2020 sko­rzy­sta­ło z nich w Pol­sce tyl­ko 4,12% społeczeństwa.

Dla­cze­go w tym roku jest to szcze­gól­nie waż­ne, by się zaszcze­pić? Leka­rze zwra­ca­ją uwa­gę na moż­li­wość współ­wy­stą­pie­nia koro­na­wi­ru­sa i gry­py. Choć na świe­cie stwier­dzo­no dotych­czas tyl­ko parę takich przy­pad­ków, nale­ży pamię­tać, że sezon gry­po­wy, przy­pa­da­ją­cy w przy­bli­że­niu na okres od paź­dzier­ni­ka do kwiet­nia, dopie­ro przed nami. Rów­nież obostrze­nia chro­nią­ce nas pośred­nio przed zacho­ro­wa­niem na gry­pę są powo­li zno­szo­ne. Zacho­ro­wa­nie w jed­nym sezo­nie na koro­na­wi­ru­sa i gry­pę, dwie cho­ro­by tak moc­no oddzia­łu­ją­ce na układ odde­cho­wy, może wią­zać się z poważ­ny­mi kon­se­kwen­cja­mi, szcze­gól­nie dla osób star­szych z wystę­pu­ją­cy­mi cho­ro­ba­mi współ­ist­nie­ją­cy­mi. Zarów­no Covid-19, jak i gry­pa osła­bia­ją orga­nizm i zwięk­sza­ją podat­ność na inne cho­ro­by. Układ odpor­no­ścio­wy, wycień­czo­ny wal­ką z wiru­sa­mi, nie ma już mocy prze­ro­bo­wych, by radzić sobie z kolej­nym intru­zem. Ist­nie­je wte­dy więk­sza szan­sa, że cię­żej przej­dzie­my kolej­ną chorobę.

Pomi­mo licz­nych podo­bieństw w wywo­ły­wa­nych obja­wach, Covid-19 i wirus gry­py to dwie cał­kiem róż­ne spra­wy. Upo­ra­nie się z jed­ną z nich, nie uod­por­ni nas na dru­gą. Choć ist­nie­ją nikłe szan­se, że pan­de­mia koro­na­wi­ru­sa przy­bie­rze roz­miar kolej­nej hisz­pan­ki, pamię­taj­my, że zakres poczy­nio­nych przez nią znisz­czeń zale­ży od nas.

Jak się chro­nić przed gry­pą, czy­li #Nie­Daj­Sie­Wi­ru­so­wi

Naj­lep­szym roz­wią­za­niem, żeby zadbać o sie­bie, innych, nasze miej­sce pra­cy, eko­no­mię i wszyst­ko, na co bez­po­śred­nio bądź pośred­nio oddzia­łu­je gry­pa, jest jej zapo­bie­ga­nie. Dro­ga zara­że­nia wiru­sem jest szyb­ka i pro­sta. Wirus gry­py prze­no­si się w powie­trzu wydy­cha­nym przez cho­re­go, może rów­nież zostać prze­nie­sio­ny na dło­niach i ska­żo­nych przed­mio­tach. Może­my więc zara­zić się roz­ma­wia­jąc w bli­skiej odle­gło­ści z zain­fe­ko­wa­ną oso­bą, wita­jąc się z nią poca­łun­kiem w poli­czek albo uści­śnię­ciem ręki, któ­rą następ­nie podra­pie­my się po nosie. Wirus gry­py, tak jak koro­na­wi­rus, wni­ka do dróg odde­cho­wych poprzez usta, nos i oczy. Dla­te­go tak waż­ne jest utrzy­my­wa­nie odpo­wied­nie­go dystan­su, mini­mum 1,5–2 metrów w prze­strze­ni publicz­nej i w kon­tak­tach z oso­ba­mi, któ­re może­my podej­rze­wać o bycie nosi­cie­lem wiru­sa gry­py. Każ­do­ra­zo­wo po kon­tak­cie z przed­mio­ta­mi użyt­ku wspól­ne­go myj­my i dezyn­fe­kuj­my ręce. Wirus na powierzch­niach użyt­ko­wych potra­fi prze­żyć nawet 2 dni. Waż­na jest nie sama czyn­ność mycia rąk, klu­czo­we, by robić to dobrze. 30 sekund dokład­ne­go szo­ro­wa­nia dło­ni to mini­mum, a uży­wa­ny śro­dek do dezyn­fek­cji powi­nien mieć w swo­im skła­dzie 60–70% alko­ho­lu, na każ­dą dłoń zale­ca się apli­ko­wa­nie po 3ml pły­nu. Wirus gry­py utrzy­mu­je się na dło­niach do 15 min, a sza­cu­je się, że twa­rzy doty­ka­my bez­wied­nie mniej wię­cej co 3 minu­ty! Poprzez nosze­nie masecz­ki chro­ni­my zarów­no innych, jak i sie­bie przed prze­no­sze­niem wiru­sa na wła­snych dło­niach. Zaj­mo­wa­nie czymś rąk, nosze­nie oku­la­rów, pró­ba kon­tro­lo­wa­nia swo­ich odru­chów takich jak doty­ka­nie twa­rzy, kicha­nie czy kasła­nie pomo­gą w zmniej­sze­niu zacho­ro­wal­no­ści nie tyl­ko na koro­na­wi­ru­sa, ale tak­że na gry­pę. To tak nie­wie­le, a może pomóc oca­lić tysią­ce istnień.

Dodaj komentarz

Komentarze ukażą się po moderacji przez administratora.